Jaskinia Dudnica.
Poligon treningowy dla chyba każdego polskiego nurka jaskiniowego...
Będąc w tatrach, tym razem ze sprzętem, grzechem byłoby nie odwiedzić!
Po przyjeździe na bazę, nieśmiało rozpytuję nieliczne osoby które już tu przybyły, czy może byliby chętni na krajoznawczy wypad kondycyjny na Kalatówki... Jak to zwykle bywa, chętnych brak...
Rano przygotowuje sprzęt- butle 2x4l, automaty, balast, uprząż, worek, płetwy, kieszeń z NRCtką, szturmżarciem, podstawowymi narzędziami, i sprzętem awaryjnym, pianka 8mm, żyleta, buty, skarpety neoprenowe, płetwy, termosik... Troszkę tego wyszło. Na szczęście plecak 90l pochłania całość cierpliwie. Wyszło dość dogniatająco, ale na szczęście do otworu nie jest daleko.
Pokonawszy najtrudniejszy odcinek trasy- do Kuźnic w okresie świątecznym i zaparkowawszy samochód, wrzucam tobołek na plecy i zaczynam spacerek. Chwilę zajęła mi lokalizacja otworu- od góry w tych warunkach nie zejdę z plecakiem, łamiąc mniej niż 2 kończyny, więc realizuje wariant obejściowy i dochodzę od dołu.
Rozbijam się w gościnnej nyży wstępnej ...nieudostępnionej...wrr.... jaskini Bystrej. Herbatka, orzeźwiające wejście w piankę, herbatka#2, przygotowanie "obozu" na powrót zmarzniętego nurka [ręcznik i herbatka-mocno na wierzchu] i voila. Czas oszpeić się i ruszać.
Poligon treningowy dla chyba każdego polskiego nurka jaskiniowego...
Będąc w tatrach, tym razem ze sprzętem, grzechem byłoby nie odwiedzić!
Po przyjeździe na bazę, nieśmiało rozpytuję nieliczne osoby które już tu przybyły, czy może byliby chętni na krajoznawczy wypad kondycyjny na Kalatówki... Jak to zwykle bywa, chętnych brak...
Rano przygotowuje sprzęt- butle 2x4l, automaty, balast, uprząż, worek, płetwy, kieszeń z NRCtką, szturmżarciem, podstawowymi narzędziami, i sprzętem awaryjnym, pianka 8mm, żyleta, buty, skarpety neoprenowe, płetwy, termosik... Troszkę tego wyszło. Na szczęście plecak 90l pochłania całość cierpliwie. Wyszło dość dogniatająco, ale na szczęście do otworu nie jest daleko.
Pokonawszy najtrudniejszy odcinek trasy- do Kuźnic w okresie świątecznym i zaparkowawszy samochód, wrzucam tobołek na plecy i zaczynam spacerek. Chwilę zajęła mi lokalizacja otworu- od góry w tych warunkach nie zejdę z plecakiem, łamiąc mniej niż 2 kończyny, więc realizuje wariant obejściowy i dochodzę od dołu.
Rozbijam się w gościnnej nyży wstępnej ...nieudostępnionej...wrr.... jaskini Bystrej. Herbatka, orzeźwiające wejście w piankę, herbatka#2, przygotowanie "obozu" na powrót zmarzniętego nurka [ręcznik i herbatka-mocno na wierzchu] i voila. Czas oszpeić się i ruszać.
Plan akcji zakłada dotarcie do Tajemniczej studni w której zaczyna się syfon IV, ocenę bezpieczeństwa schodzenia do jego początku i jeśli będzie ona pozytywna- rzucenie okiem do środka...
Rekonesans "bez sprzętu" wykazał niski stan wody- oraz piękną krystalicznie czystą powierzchnie...kałuży...wejściowej syfonu I. Czym prędzej wpasowuje się w zachęcający otwór:
Rekonesans "bez sprzętu" wykazał niski stan wody- oraz piękną krystalicznie czystą powierzchnie...kałuży...wejściowej syfonu I. Czym prędzej wpasowuje się w zachęcający otwór:
Chłodna woda jeziorka wejściowego szybko orzeźwia i wyostrza zmysły. Sprawdzam sprzęt i wnikam.
Poręczówka- a nawet dwie, są założone i w dobrym stanie. Pierwsze metry nie są zbyt zachęcające, ale krystalicznie czysta woda po przegonieniu wzbudzonych przy wchodzeniu osadów ukazuje fantastyczny widok... Na spągu widać spory bałagan starych poręczówek- widać że były założone jako jumpy, prawdopodobnie do odkopanego przez Wiktora Bolka odejścia w kierunku Bystrej, do którego mam zamiar zajrzeć wracając. Po chwili, stanowczo za szybko, widzę jak poręczówka przebija taflę wody... Później ciągnie się suchy korytarz o charakterze szczeliny.
Poręczówka- a nawet dwie, są założone i w dobrym stanie. Pierwsze metry nie są zbyt zachęcające, ale krystalicznie czysta woda po przegonieniu wzbudzonych przy wchodzeniu osadów ukazuje fantastyczny widok... Na spągu widać spory bałagan starych poręczówek- widać że były założone jako jumpy, prawdopodobnie do odkopanego przez Wiktora Bolka odejścia w kierunku Bystrej, do którego mam zamiar zajrzeć wracając. Po chwili, stanowczo za szybko, widzę jak poręczówka przebija taflę wody... Później ciągnie się suchy korytarz o charakterze szczeliny.
Zakręcam zawory, ściągam płetwy i ruszam przed siebie. Suchy korytarz ma ok. 80m i jest trochę upierdliwy. Zdecydowałem się nie rozszpejać do transportu i chwile zajmuje mi odpowiednie wstawienie się w ciaśniejsze miejsce....
Kontynuujący się korytarz stwarza możliwość przejścia dołem, bądź górą. Wybieram wariant górny, co wymaga zewspinania się w końcowej partii do normalnego poziomu. Już wiem którędy będę wracał, od tyłu widać że dolny przełaz jednak nie jest ciasny....
Wejście do syfonu II troszkę psuje mi krwi, wpasowując się tam z przypiętymi butlami. Ruszające się bloki skalne tuż nad przełazem wejściowym również nie dodają wartości krajoznawczych. Kiedy w końcu wpasowuje się w otwór i wskakuje do wody, mocno zastanawiam się co ja właściwie lubię w nurkowaniu jaskiniowym!!?....
....Na całe szczęście odpowiedź dostaję tuż po zanurzeniu się pod wodę....
Kontynuujący się korytarz stwarza możliwość przejścia dołem, bądź górą. Wybieram wariant górny, co wymaga zewspinania się w końcowej partii do normalnego poziomu. Już wiem którędy będę wracał, od tyłu widać że dolny przełaz jednak nie jest ciasny....
Wejście do syfonu II troszkę psuje mi krwi, wpasowując się tam z przypiętymi butlami. Ruszające się bloki skalne tuż nad przełazem wejściowym również nie dodają wartości krajoznawczych. Kiedy w końcu wpasowuje się w otwór i wskakuje do wody, mocno zastanawiam się co ja właściwie lubię w nurkowaniu jaskiniowym!!?....
....Na całe szczęście odpowiedź dostaję tuż po zanurzeniu się pod wodę....
...Tutaj również napotkałem stałą poręczówkę. Już po zanurzeniu się pod wodę, widać świetną fakturę skały, usieciowanej żółtawymi żyłkami we wstępnej części. Przełamanie syfonu jest troszkę węższe, dno- fajny żwirek. Mieszczę się bez trudu i zaczynam wypatrywać końca syfonu. A tu... końca nie widać!
Okazało się że jaskinia zrobiła mi niespodziankę i syfony II oraz III połączyły się w jeden długi syfon.... W jego połowie- już wiem dlaczego warto było zatargać tu wszystkie graty. Krystalicznie czysta woda zapewnia widok i uczucie jakie można znaleźć tylko w takich miejscach.... Z minimalną prędkością poruszam się przez syfon. Kiedy dostrzegam tafle wody, czuje tylko delikatny chłód w okolicach głowy.... Pianka 8mm Biavati dla freediverów, spisuje sie znakomicie... Digital pokazuje 4*C, więc całkiem sympatycznie.
Powoli idę na kolanach dalej i na końcu jeziorka wyjściowego widzę- to jasne od razu- Tajemniczą studnię. Tak trafnej nazwy jaskiniowej nie napotkałem od dawna...
Za ok. 3m prożkiem skalnym znajdowała się tafla wody, do której leniwie wpadał wodospadzik. W głębi widać było ciemniejszy punkt- tam kontynuuje się syfon IV.
Decyzja zapadła automatycznie.
Okazało się że jaskinia zrobiła mi niespodziankę i syfony II oraz III połączyły się w jeden długi syfon.... W jego połowie- już wiem dlaczego warto było zatargać tu wszystkie graty. Krystalicznie czysta woda zapewnia widok i uczucie jakie można znaleźć tylko w takich miejscach.... Z minimalną prędkością poruszam się przez syfon. Kiedy dostrzegam tafle wody, czuje tylko delikatny chłód w okolicach głowy.... Pianka 8mm Biavati dla freediverów, spisuje sie znakomicie... Digital pokazuje 4*C, więc całkiem sympatycznie.
Powoli idę na kolanach dalej i na końcu jeziorka wyjściowego widzę- to jasne od razu- Tajemniczą studnię. Tak trafnej nazwy jaskiniowej nie napotkałem od dawna...
Za ok. 3m prożkiem skalnym znajdowała się tafla wody, do której leniwie wpadał wodospadzik. W głębi widać było ciemniejszy punkt- tam kontynuuje się syfon IV.
Decyzja zapadła automatycznie.
Do wielkiego ucha skalnego przywiązana jest lina. Sprawdzam jej stan, szukając ewentualnych przetarć... OK. W razie problemów z wywspinaniem prożka będzie można sobie nią pomóc.... Odpinam butle, przywiązuje je do liny i opuszczam do wody.
Krótkie zejście- okazało się że można się dość wygodnie rozstawić na nogach i powoli zgiełgać na dół. Dopinam sprzęt i ruszam wgłąb...
Krótkie zejście- okazało się że można się dość wygodnie rozstawić na nogach i powoli zgiełgać na dół. Dopinam sprzęt i ruszam wgłąb...
Piarżysta
pochylnia z osypującym się rumoszem skalnym prowadzi w dół syfonu.
Panuje tutaj dość duży chaos z prowadząca mnie jak na razie pewnie czerwoną
grubą poręczówką- leży w mało składnym kłębku na dnie. Widoczność w
syfonie jest słaba, ubierając się poruszyłem osady z rumowiska. Wstawiam
się w dalszy ciąg i docieram do rumowiska mytych kamieni... Troszkę
przy okazji osypuje się na mnie sama pochylnia. Stwierdzam że nic tu po
mnie, do wywierzyska na dole nie będę kopał.... Odwrót.
Deponuje sprzęt, wspinam prożek- prawie jak deep water solo na Sardynii! ....prawie....
Wyciągam sprzęt, dopinam, zawory, sprawdzenie automatów... i w drogę. Widoczność w drodze powrotnej jest dalej świetna, udało mi się nie namieszać.
Deponuje sprzęt, wspinam prożek- prawie jak deep water solo na Sardynii! ....prawie....
Wyciągam sprzęt, dopinam, zawory, sprawdzenie automatów... i w drogę. Widoczność w drodze powrotnej jest dalej świetna, udało mi się nie namieszać.
Połączone
syfony II i III.... wyjście... parszywe wyjście.... Potem szczelina,
spacerek-tym razem dolny wariant i jestem przy syfonie I. Praktycznie
kilka metrów dzieli mnie od "świata zewnętrznego". Po sprawdzeniu gazów,
decyduje się obejrzeć odejście w kierunku Bystrej. Wygląda dość ciasno,
dlatego deponuje płetwy. [swoją drogą- nie są one potrzebne w tej
jaskinii]. Koło poręczówki jest "naturka" jakby idealnie stworzona w tym celu.
Dowiązuje
się do poręczówki i ruszam do odejścia. Tuż przed początkiem korytarza
stabilizuje poręczówkę i wnikam. Trochę ciasnawo na konfigurację jakiej
używam-z workiem wypornościowym... W trakcie wnikania widoczność mocno
spada, a- zwykle obecny tutaj wypływ-jest na tyle słaby, że nie "czyści"
osadów. Stwierdzam że dalsze wnikanie nie ma sensu, trzeba wrócić tutaj
przy trochę "obfitszych" warunkach wodnych i z no-mountem. Zwijam
poręczówkę, podejmuje płetwy i wynurzam się w syfonie I.
Krótkie nagranie wrażeń z nurkowania i czas na retransport....
Patrząc po czasach z kamery- cała akcja od wejścia do dziury, do wyniesienia całości sprzętu- 1h 45min, w spokojnym tempie, z przerwą na batonika ;)
Okazało się że w międzyczasie przymroziło do ok. -12*C... Uroków przebierania się w suche rzeczy myślę że nie muszę przybliżać- z kronikarskiego obowiązku ;) wspomnę jednak o elemencie bez którego cała wycieczka mogłaby skończyć się niewesoło. Termos. Okazało się że moje buty podejściowe zamarzły w tak niekorzystnej konfiguracji, że ich założenie było niemożliwe...Dopiero polewając je gorącą herbatą, udało mi się wcisnąć stopy.
Uroki odrywania kilku kilogramów przymarzniętych kamieni od pianki i ponownego pakowania zalodzonego sprzętu pominę.
Nie wiem ile lodu i śniegu ze sobą zabrałem, ale wiedziałem- kiedy w końcu podniosłem plecak z platformy z pnia- że jeśli upadnę, to już drugi raz nie wyprostuje kolan żeby wstać... Powrót po ciemku upłynął spokojnie, wracając zaopatrzyłem bazę w paliwo i mogliśmy rozpoczynać wigilię sylwestra z poczuciem dobrze spędzonego dnia ;)
Z akcji nagrałem trochę fajnego materiału video, z którego mimo najszczerszych chęci nie udało mi się zmontować krótkiego filmiku:
Krótkie nagranie wrażeń z nurkowania i czas na retransport....
Patrząc po czasach z kamery- cała akcja od wejścia do dziury, do wyniesienia całości sprzętu- 1h 45min, w spokojnym tempie, z przerwą na batonika ;)
Okazało się że w międzyczasie przymroziło do ok. -12*C... Uroków przebierania się w suche rzeczy myślę że nie muszę przybliżać- z kronikarskiego obowiązku ;) wspomnę jednak o elemencie bez którego cała wycieczka mogłaby skończyć się niewesoło. Termos. Okazało się że moje buty podejściowe zamarzły w tak niekorzystnej konfiguracji, że ich założenie było niemożliwe...Dopiero polewając je gorącą herbatą, udało mi się wcisnąć stopy.
Uroki odrywania kilku kilogramów przymarzniętych kamieni od pianki i ponownego pakowania zalodzonego sprzętu pominę.
Nie wiem ile lodu i śniegu ze sobą zabrałem, ale wiedziałem- kiedy w końcu podniosłem plecak z platformy z pnia- że jeśli upadnę, to już drugi raz nie wyprostuje kolan żeby wstać... Powrót po ciemku upłynął spokojnie, wracając zaopatrzyłem bazę w paliwo i mogliśmy rozpoczynać wigilię sylwestra z poczuciem dobrze spędzonego dnia ;)
Z akcji nagrałem trochę fajnego materiału video, z którego mimo najszczerszych chęci nie udało mi się zmontować krótkiego filmiku:
Nurkował i opisał: Witold Hoffmann